poniedziałek, 13 marca 2017

Pałka do ucierania.

Przydaje się, a jakże. Zwłaszcza nauczycielom historii (gdy odgrywamy szkolne przedstawienia z królami w pełni majestatu). W kuchni używam tylko do kruszenia ciasteczek na spody sernikowe oraz do grożenia leniwej H&C, gdy nie chcą myć garów. Ale przede wszystkim trzymam ją przez sentyment, wspominając pot wylany przy kręceniu tą pałą maślanej masy albo maku w makutrze, gdym dziecięciem była.