Przez lata obywałam się bez tego, ale okazało się nadzwyczaj przydane i ciężko jest czymkolwiek zastąpić takie ustrojstwo. To jest jakaś daleka krewna staropolskiego "wiesła", czyli łopaty do wsadzania bochenków do pieca chlebowego, którą posiadała każda gospodyni na wsi, nie mówiąc o Królowej Mego Dzieciństwa, czyli Babci Broni.
Kiedy chce się wsunąć na rozgrzany na maksa kamień bochenek chlebka, czy lelawą pizzę siejącą nadzieniem, to nie ma nic lepszego. Eksperymentowałam z wieloma erzacami i jednak taka deszczka jest niesłychanie wygodna.
Oczywiście nie każdy piecze chleb czy pizzę na kamieniu, więc chyba dam 4 gwiazdki.
Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńCzytam twoje posty. Masz fajne podejście do życia
OdpowiedzUsuńKurczę, ja ciągle jestem na etapie kawałka kartonu i grubego plastiku, wycinanego z kalendarzy. Ale taka łopata do chleba mi się marzy.
OdpowiedzUsuńMoże podpowiesz skąd to ustrojstowo u ciebie.