poniedziałek, 28 czerwca 2010

Takie cóś do miodku


Kompletnie nieużywane przeze mnie. 
Raz próbowałam, ale straty miodu obranego w tych rowkach były zbyt duże, po polaniu (z trudem, miód był gęsty) nie wiadomo, co zrobić z resztą, wydłubać się nie da, trza było wycyckać. Położone na talerzyku ciapało, wsadzone do słoika wchłaniało w siebie dalsze porcje miodu. 
Ludzie tego używają, może oni celebrują śniadania z rzadkim miodem, albo posiłki jak w "Osiem i pół tygodnia", noooo, tak, wtedy to może mieć sens.
W kuchni bez tego obejść się można znakomicie.

niedziela, 27 czerwca 2010

Zestaw stolnicowo - samochodowy


Zasadniczo i pobieżnie to jest zestaw do czyszczenia z lodu szyb samochodowych. Jednak gienialna Marzynia zaadaptowała go do czyszczenia stolnicy, po uprzednim wyparzeniu (oczywiście sprzęt był nowy, nie były to szpeja od tatusiowego autka he he he). Skrobaczka dobrze zeskrobuje resztki ciasta i nie kaleczy stolnicy tak jak nóż, a potem już tylko mąkę miotełką szur szur i czysto!  
Oczywiście można to wszystko robić tradycyjnie, ale żebyście widzieli minę mojego taty, gdy zauważył, do czego ja tego używam!

Krajacz do jajek czyli jajcarnia


To jest cosik, co ma za zadanie pałętać się po szufladzie. Nie wywaliłam tylko dlatego, że Martik raz do roku kroi sobie tym jajko na kanapkę i nie dał mi wyrzucić. Jeśli mieszkamy w Szuflandii może też służyć za narzędzie kaźni (słynne pocięcie jajcarnią). 

Wyciskarka do czosnku



Wyciskarka do czosnku ułatwia życie, zwłaszcza komuś, kto jak ja jest pożeraczem tego warzywa (znać, że randki mam już za sobą...). Nie jest to jednak rzecz, której niczym nie można zastąpić, bo można ząbki rozgnieść z solą (pamiętam to z dzieciństwa) albo po prostu skroić w drobniutką kostkę. Niemniej ten przydaś przyspiesza pracę w kuchni.
Obydwa przedstawione na zdjęciach są bublami, chociaż niemało kosztowały. Ten u góry nie dociska do końca (fajne ma tylko te kolce, wypychające resztki), a z kolei ten poniżej wypuszcza bokiem całe płaty niezmiażdżonego czosnku.
Najlepsze są ruskie, pancerne

czwartek, 17 czerwca 2010

Wyrabiacz kul i wyrabiacz kulek



No cóż... Prawdę mówiąc, to te dwa szpeja są w zasadzie kwiatkiem do kożucha. No chyba, że ktoś ma maszynę do lodów i je wyrabia w domu, to wtedy ten większy kulownik może być przydatny, chociaż podejrzewam, że by się giął (lepszy byłby metalowy, czyli łyżka do lodów). 
Ja używam tego zielonego tylko do robienia kulek z kaszy. Ziemniaków jakoś nie kulkujemy, a tak właściwie to nie wiem, dlaczego... hmmm..., może jednak przyznać dużemu 2 gwiazdki?
Natomiast to małe cóś jest używane raz w roku do robienia sałatki owocowej. Sałatkę jak najbardziej można pokroić w kosteczkę, więc tylko 1 gwiazdka. A może jeszcze do czegoś można użyć, tylko ja nie wiem?

środa, 16 czerwca 2010

Korkociągu nie da się zastąpić niczym


Jest to jedna z tych rzeczy w kuchni, które właściwie nie mają zamiennika. Owszem, można wepchnąć korek do środka za pomocą trzonka od drewnianej łyżki lub od mątewki, ale trzeba się liczyć z fontanną wina (ślady mam do dzisiaj na ścianach w kuchni). Można też uwalić szyjkę razem z korkiem ciosem karate, zwanym shuto ("ręka - nóż", chłopaki na studiach o tym gadali) albo tradycyjnie, o lastrikowy parapet (to też wspomnienia z akademika). 
Najlepiej jednak zakupić dobry korkociąg.
Mój nie jest z najwyższej półki, ale przynajmniej te rączki mu się nie gną, jak w poprzednim. Mam jeszcze taki "turystyczny" -

- ale tu trzeba precyzji przy wkręcaniu, sprawdza się więc tylko przy pierwszej butelce. No i raczej musi to być facet, bo bardzo ciężko wyciągnąć korek z nakręconym na niego cienkim para-korkociągiem.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Szpejo do krojenia choć czego


To jest jeden z genialnych wynalazków jakiegoś kuchennego Edisona. Wygląda jak dowód rzeczowy z procesu inkwizycji przeciw Żydom, a jest to świetna rzecz firmy Tescoma, dzięki której równiuteńko kroi się pomidora, cytrynę, limonkę i przede wszystkim CEBULĘ!
Krojenie cebuli to zmora. A dzięki temu przydasiowi, wbitemu centralnie w przepołowioną cebulę, najpierw ostrym nożem lecimy ją w paski, a potem już sobie w "poprzek włókien" strużemy na takie cienkie kosteczki, jakie nam pasują. Oczywiście można bez tego żyć, ale niesłychanie ułatwia pracę.

niedziela, 13 czerwca 2010

Noże, które mieć musisz


Każdy ma w kuchni jakieś noże. Ale myślę, że takie dwa są niezbędne (oczywiście nie mówię o standardowym wyposażeniu, tylko o przydasiach):
1. Nóż tzw. szefa kuchni - duży, szeroki, ciężki, z dobrze wyprofilowaną, nieślizgającą się rączką (moja się trochę ślizga), ze stali o wysokiej jakości, aby się nie tępił. Ja mam z "Gerlacha" i jestem zadowolona. Tyle lat się człowiek mordował, np. szatkując kapustę, a taki nóż robi to prawie sam ;-)
2. Nóż do filetowania, długi, wąski i giętki. Musi być bardzo ostry.

Mata do pieczenia


Nie wiem, jaki przyjąć klucz umieszczania postów. 
Trudno wystopniować, które rzeczy są bardziej, a które mniej ważne, zresztą to sprawa subiektywna. 
Dla mnie np. odkryciem roku 2009 była silikonowa mata do pieczenia (ta akurat jest z Betterware). Wcześniej używałam papieru do pieczenia lub folii aluminiowej, jeśli trzeba było wyścielić czymś blachę. Od kiedy mam tę matę, piekę tylko na tym. Do tej magicznej niby-tkaniny nie przylgnąłby nawet klej Konrada, a piekły się na niej i larowate bagietki, i klejący jak butapren chleb i skapywał na nią ser i zastygał karmel. 
Ten cud techniki jest naprawdę przydatny, aczkolwiek skoro mogłam się obyć bez takiej maty przez tyle lat, no to chyba nie jest to niezbędnik, dlatego przyznaję 3 gwiazdki (w skali 1-5)....

Czy naprawdę to wszystko jest potrzebne???

Przez 21 lat kucharzenia nagromadziłam setki przedmiotów, które są niezbędne, potrzebne, przydają się albo po prostu ułatwiają pracę w kuchni. 
Fakt, kupę rzeczy jest w zasadzie niepotrzebnych, ale trzymam je, bo czasem używam od wielkiego dzwonu. Szkoda, że wielu z tych pomysłowych "przydasiów" nie znałam wcześniej - gdybym miała taką "ściągę", jak zamierzam tu zrobić dla dziewczynek, na pewno byłoby mi łatwiej. 
I dlatego zrobiłam jeszcze jednego bloga (mnożą się jak króliki, Ockham był jednak mędrcem), bo mało kogo to ciekawi i szkoda zapychać głównego bloga, a jednak są to ważne informacje dla tych, którzy mierzą się z kuchenną sztuką. Jeszcze nie wiem, jak rozwiązać sprawę etykiet - na pewno gwiazdkami pooznaczam rzeczy, które są niezbędne (*****) aż do szpejów, bez których śmiało można się obejść (*). I pewnie trzeba będzie je pogrupować wg kategorii, co do czego służy.
Dzisiaj startuję, idą wakacje, to mam nadzieję, że uporam się z tym spisem :-)