niedziela, 26 grudnia 2010

Foremki piprztyki


W każdej kuchni znajdą się rzeczy, które nie powinny znaleźć się na blogu "Przydasie", tylko (excuse-moi) "Przydupasie", bo się do niczego w zasadzie nie przydają, ale mocno się trzymają przy człowieku. 
Napiszę jednak ku przestrodze, bo a nóż/widelec komuś to się przyda, zaś inni będą wiedzieć, czego nie kupować.
To co widać na obrazku, to są foremki do smażenia jajek, placuszków itepe. Są nie tylko nieprzydatne, ale wręcz psują potrawę, bo np. jajko wylewa się bokami i przybiera formy niepodobne kompletnie do niczego. A co się człowiek wkurzy, to jego. Naleśnik nie ma prawa się w tym utrzymać. Przyciśnięte do dna rysują patelnię.
Pytanie: dlaczego więc ONA to trzyma? Bo da się w tym formować sałatkę albo ryż omaszczony, gdy chcemy baaardzo zabłysnąć.

piątek, 10 grudnia 2010

Keksówka silikonowa


Naprawdę świetna rzecz w kuchni, jak zresztą wszystkie formy z tego tworzywa. Moja ma pod rantem wzmocnienie w postaci drutu obejmującego cały brzeg, dlatego nie jest taka lelawa i można spokojnie donieść ciasto do piekarnika. Przy zakupie takich form warto odżałować nieco więcej pieniążków i kupić z dobrego, grubego silikonu. Nadaje się oczywiście także do pieczenia pasztetów czy zapiekanek, ale i "zastygiwania" różnych przysmaków na zimno. 

Forma na babkę teflonowa


Dawniej piekłam w niej drożdżową babkę na Wielkanoc. Odkąd mam silikonową, forma służy w zasadzie tylko do paschy, czyli na zimno, jest bowiem średniej wielkości, wysmukła i gęsto karbowana, dlatego ładnie formuje się w niej ten serowy przysmak. Wadą jest fakt, że łatwo ulega zarysowaniu w rękach niedbałego pomywacza (czyt. Jurand np.) 
Myślę, że takie bajery jak panna cotta czy jakieś galaretkowe wieże czy warzywne terriny też będą ładnie w niej zastygać. Oczywiście o ile będzie mi się chciało je zrobić :-) . 

Forma do tarty i kiszu


Z grubego szkła żaroodpornego. Ma ładnie karbowane brzegi i łatwo się ją myje, trzeba tylko uważać, by nie wyślizgnęła się z rąk. Wadą jest brak uchwytów, dlatego wyciąganie z rozpalonego piekarnika zawsze budzi lekki dreszczyk emocji (czy tym razem się uda czy jednak mi wypadnie?) 
Piekę w niej kisze i tarty na słodko i słono. Ma także tę zaletę, że szkoło nie chłonie zapachów.

niedziela, 3 października 2010

Formy silikonowe do mufinek



Foremki do pieczenia mufinek. Silikonowe, więc nie trzeba papilotek (papilotków?), i tak dobrze wychodzą z dołeczków. Te duże są fajne do robienia takich babeczek z kurczaka, zresztą można w nich choć co zapiec - jajka, małe zapiekanki, babeczki ryżowe. Przydatne, łatwe do utrzymania w czystości.

piątek, 1 października 2010

Foremki do wycinania ciastek


To (oprócz szejkera) jedyne przydasie z osławionego Tupperware, które posiadam. I rzeczywiście są dobre, z wytrzymałego plastiku, estetycznie zrobione i o kształtach najbardziej lubianych przez dzieci (moje). Układa się je w zgrabnym pudełeczku. Dobry jest także ten myk, że każda duża foremka ma swoją młodszą siostrę, co pozwala robić ciastka z dziurką (na choinkę na ten przykład) albo ciastka - składanki, napełniane dżemem czy galaretką. Mistrzynie wypieków robią też ciastka witrażyki. 

Ponieważ plastik jest twardy i ma ostre brzegi, więc można tym wycinać kształty z żółtego sera, wędliny, papryki, a może nawet i polędwicy wołowej, gdyby ktoś chciał zrobić na walentynki małe steczki - serduszka. 
Chociaż nie były tanie, to jestem zadowolona, bo są chyba niezniszczalne :-). 

Foremki na ciastka - rurki


To są takie jakby stożki z blachy, na które nawija się paski ciasta. Bez tego nie da się upiec rurek z kremem, chociaż można bez tego żyć. Mama miała takie o prostym kształcie, ale te są lepsze (lejkowate ujście - że tak geograficznie polecę - pozwala łatwiej napełnić rurkę).

czwartek, 26 sierpnia 2010

Przydasie Iwonki c.d. - Jamie Oliver Flavour Shaker


I niech mi ktoś powie, że "w garach" nie siedzą ludzie kreatywni. Przecież to jest rewelacyjne szpejo! Pewnie się można obyć, ale jak to ułatwia robotę. I jest ładne.
I znowu oddaję głos Iwonce:

To shaker z kulką z kamienia, który kruszy, mieli, miesza, rozciera i
jednocześnie wydobywa smak z naturalnych przypraw. 
Przy jego pomocy możemy zrobić własną przyprawę, wykonać sos,
dresing. Bardzo fajny przydaś, który wyeliminował moździerz z mojej
kuchni.

Przydasie Iwonki - Palnik do skarmelizowania creme brulee


No, Iwonka to ma przydasie bajeranckie!
Nawet nie wiedziałam, że takie cóś istnieje!
Niestety, nie mogę "wycenić" obiektywnie, jak bardzo jest to potrzebne w kuchni, prawdopodobnie jest to już zupełny odlot.
Jeśli ktoś nie robi tego kremu, to zawsze można tym opalić oskubaną kurę albo wąsy niegrzecznego męża.
A teraz opis za autorką:

Palnik do skarmelizowania creme brulee, czyli tzw. przypalonego deseru
składającego się z jaj, śmietany i cukru ze skarmelizowaną wierzchnią
warstwą.
Palnik ten sprawia, że wierzch creme brulee staje się chrupki, taki
podpieczony, zaś środek jest miękki i chłodny. Palnik ten ma regulowany
płomień co ułatwia nam zastosowanie.
I teraz już wiadomo, jak ona robi te swoje pyszności, które 
można podziwiać tutaj.

piątek, 13 sierpnia 2010

Tu nie ma wątpliwości: to jest shaker!



Kochany Piegusek, przysyłając zdjęcia (patrz poniższe posty), jednocześnie dał mi lekką zagwozdkę, który przydaś jest czym (zdjęcia miały tę samą nazwę i tylko numery). 
W niniejszym przypadku nie ma wątpliwości: w tym Piegusek robi drinki sobie i małżonkowi, gdy jest grzeczny, mąż ma się rozumieć, nie Piegusek, bo kto tak dobrze gotuje to se może być czasem niegrzeczny, a i tak mu się drink należy ;-)
A co gotuje - można zobaczyć tutaj (warto!)

Pieguskowy zaparzacz do kawy lub herbaty


Kolejny przydaś Pieguska. Nie wiem, jak się używa, ale jest ŚLICZNY!

Kawiarka (???)


Dostałam od Pieguska zdjęcia Jej trzech przydasiów. I co ciekawe, ŻADNEGO z nich ja akurat nie posiadam, więc fajnie się złożyło. Co prawda o ich przydatności w kuchni mogę zawyrokować dopiero wtedy, jak Piegusek się wypowie, więc na razie bez etykiety.
Jest chyba wielu miłośników kawy zaparzanej w ten sposób, bo kawiarki są drogie.

niedziela, 11 lipca 2010

Cedzak


Powinien być (moim zdaniem, ma się rozumieć) właśnie taki: dość duży, głęboki, jakby rzadkie sitko, ale bez wypustki na oparcie o brzeg. 
Jeśli jest mały, wyciąganie pierogów z dużego rondla trwa tak długo, że te ostatnie mogą się rozgotować. Jeśli jest płaski, pierogi czy frytki uciekają nam z niezabezpieczonej powierzchni. Wypustka na oparcie o brzeg garnka lub do powieszenia na jakimś haczyku utrudnia manewrowanie przy brzegu garnka, gdzie nieraz ściga się upierdliwie uciekające kopytko. Powinien być ze stali nierdzewnej.
Mój i tak ma wadę: pod zawinięty brzeg dostaje się olej i trzeba odkładać na papierowy ręcznik (frytki czy inna smażenina) lub woda i można się sparzyć, wypuszczając wrzące krople np. na bosą stopę (pierogi, kopytka, leniwe).

Sitko do przesiewania mąki


Jest potrzebne nawet teraz, kiedy kupujemy mąkę czyściutką i nie ma obawy, że złamiemy zęba na ziarnie albo że coś wpadło do beczki (babcia trzymała mąkę w beczce w kumorze). Dawniej używano gęściutkich przetaków i pewnie panie, które pieką chleby mają takowe, ale do zwykłego użytku wystarczy średniej wielkości, gęste plastikowe sitko.

Antypryskacz


Jest to rodzaj płaskiego, dużego sitka z rączką. 
Pozwala smażyć nawet najbardziej pryskające rzeczy bez groźby, że wylądują na lampie. Warto kupić duże i gęste - i tak nie używa się tego jako pokrywki przy odcedzaniu (oczka się zapychają i ciężko umyć).

poniedziałek, 5 lipca 2010

Tłuczek z toporkiem


"Hej, idem w las, piórko mi sie migoce!"
Z tym toporkiem można się udać na polowanie na słonie. Jest to wytwór jeszcze chyba bratniego Związku Radzieckiego, ale musieli go odlać ze stali na Wastoki czy Sajuzy, bo nie tępieje i praktycznie nie ma na nim śladów użytkowania. Jest to rzecz niezbędna w kuchni, a właśnie taki, jak ja mam, jest idealny: ciężki, z dobrze wyważoną długą rączką, niezbyt ostrą częścią bijną i baaardzo ostrą częścią rąbiącą.

Szczypce do spaghetti


Marzynia posiada, ale jako żywo nigdy niczego nimi nie nabierała. Stąd prosty wniosek, że jednak nie są potrzebne. Może gdyby leżały na widoku, to bym nimi nabierała, np. makaron do rosołu, bo z makaronów gotuję najczęściej świderki i kokardki. 
I tu aż się prosi opowiedzieć autentyczną anegdotę. Kolega nasz (nazwisko litościwie pozostawię dla siebie) stwierdził, że nigdy nie miał tak wydelikaconych rączek i czystych paznokci niż wtedy, gdy kelnerował na weselu i na pierwsze był rosół...

niedziela, 4 lipca 2010

Mątewka


Hmmm, myślałam, że to się pisze: montewka, bo tak zawsze wymawiano to u nas, ale jednak przez "ą". Tę mątewkę zrobiła Babcia Bronia, z młodej jutki. Ma dla mnie znaczenie sentymentalne, bo dzisiaj już się nie fyrta mąteweczkom, ino nowoczesnymi szpejami. Jednak czasem jej używam do lanego ciasta albo do śmietany, gdy zaciągam zupę. I przypominam sobie, jak babcia fyrtała nią barszcz, zakiszony w kamiennym garnku, przed wlaniem na wrzątek...

Łopatka silikonowa wielofunkcyjna


To jest fajoskie. Oczywiście nie jest to niezbędnik, ale gdy pierwszy raz wygarnęłam tym caluteńki krem z miski, to mi się spodobało. Bardzo też się przydaje do mięszania na patelni teflonowej. Jest elastyczna i trwała i ładna. 
Zuzianka miała skojarzenia z lizakiem na patyku :-)

piątek, 2 lipca 2010

Silikonowe pędzelki


Piekłam dzisiaj bułeczki i po raz kolejny przekonałam się, że są potrzebne. Może nie na piątkę, ale pewnie dam im ze cztery, ponieważ ciężko jest zastąpić ten przydaś. 
Teściowa smarowała bułeczki jajkiem za pomocą pióra indyczego, ale na gorąco, np. pieczeń posmarować, to już pióro nie bardz jest podchodzące. No i ciężko go umyć.
Te pędzelki są miękkie, elastyczne, wytrzymują wysoką temperaturę, bardzo łatwo się myją. Są trwałe i ładne. Nie są to wyrzucone pieniądze.

czwartek, 1 lipca 2010

Fajne Jednoporcjowe Kokilki Do Zapiekanek


Tym razem wysiliłam sie i już sama ułożyłam nazwę! Jantoś byłby ze mnie dumny.
Te kokilki kupiłam na Allegro, razem z FJNDZ (patrz post niżej) i superowym bajerem pod nazwą: 3 w 1 - talerz, forma i kamień do pieczenia pizzy. Przydają się i do słodkich wypieków i do zapiekania czegoś w małych, apetycznych porcyjkach. Może się mylę, ale takie kamionkowe są lepsze, niż metalowe czy silikonowe.

Fajne Jednoosobowe Naczynko Do Zapiekanek (autor nazwy: Antoni Czyprak, all rights reserved)


Dzisiaj po raz pierwszy wykorzystałam to naczynko do zrobienia szakszuki i doszłam do wniosku, że jednak dobrze zrobiłam, zakupując takie akcesorium (a właściwie cztery sztuki). To jest dość ciężka kamionka, ale myślę, że taka przydatna foremka może być wykonana z jakiegokolwiek żaroodpornego materiału. 
Takie cosik ma swoją specyficzną nazwę, którą zdradził mi Czyprak Antoni (dzięki, Jantoś!) i to się nazywa: Fajne Jednoosobowe Naczynko Do Zapiekanek
Muszę zrobić w tym owoce pod chrupiąca pierzynką (światowo: crumble), Pieprzu robił, i napisał, że pyszne.
Jeśli więc traficie na taki przydaś w przystępnej cenie, to chyba się przyda, oczywiście w dużej formie zapiecze się dokładnie tak samo, ale tak jest wygodniej i ładniej podać na stół (nie zapomniawszy, że foremka sakrucko się nagrzewa!)

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Takie cóś do miodku


Kompletnie nieużywane przeze mnie. 
Raz próbowałam, ale straty miodu obranego w tych rowkach były zbyt duże, po polaniu (z trudem, miód był gęsty) nie wiadomo, co zrobić z resztą, wydłubać się nie da, trza było wycyckać. Położone na talerzyku ciapało, wsadzone do słoika wchłaniało w siebie dalsze porcje miodu. 
Ludzie tego używają, może oni celebrują śniadania z rzadkim miodem, albo posiłki jak w "Osiem i pół tygodnia", noooo, tak, wtedy to może mieć sens.
W kuchni bez tego obejść się można znakomicie.

niedziela, 27 czerwca 2010

Zestaw stolnicowo - samochodowy


Zasadniczo i pobieżnie to jest zestaw do czyszczenia z lodu szyb samochodowych. Jednak gienialna Marzynia zaadaptowała go do czyszczenia stolnicy, po uprzednim wyparzeniu (oczywiście sprzęt był nowy, nie były to szpeja od tatusiowego autka he he he). Skrobaczka dobrze zeskrobuje resztki ciasta i nie kaleczy stolnicy tak jak nóż, a potem już tylko mąkę miotełką szur szur i czysto!  
Oczywiście można to wszystko robić tradycyjnie, ale żebyście widzieli minę mojego taty, gdy zauważył, do czego ja tego używam!

Krajacz do jajek czyli jajcarnia


To jest cosik, co ma za zadanie pałętać się po szufladzie. Nie wywaliłam tylko dlatego, że Martik raz do roku kroi sobie tym jajko na kanapkę i nie dał mi wyrzucić. Jeśli mieszkamy w Szuflandii może też służyć za narzędzie kaźni (słynne pocięcie jajcarnią). 

Wyciskarka do czosnku



Wyciskarka do czosnku ułatwia życie, zwłaszcza komuś, kto jak ja jest pożeraczem tego warzywa (znać, że randki mam już za sobą...). Nie jest to jednak rzecz, której niczym nie można zastąpić, bo można ząbki rozgnieść z solą (pamiętam to z dzieciństwa) albo po prostu skroić w drobniutką kostkę. Niemniej ten przydaś przyspiesza pracę w kuchni.
Obydwa przedstawione na zdjęciach są bublami, chociaż niemało kosztowały. Ten u góry nie dociska do końca (fajne ma tylko te kolce, wypychające resztki), a z kolei ten poniżej wypuszcza bokiem całe płaty niezmiażdżonego czosnku.
Najlepsze są ruskie, pancerne

czwartek, 17 czerwca 2010

Wyrabiacz kul i wyrabiacz kulek



No cóż... Prawdę mówiąc, to te dwa szpeja są w zasadzie kwiatkiem do kożucha. No chyba, że ktoś ma maszynę do lodów i je wyrabia w domu, to wtedy ten większy kulownik może być przydatny, chociaż podejrzewam, że by się giął (lepszy byłby metalowy, czyli łyżka do lodów). 
Ja używam tego zielonego tylko do robienia kulek z kaszy. Ziemniaków jakoś nie kulkujemy, a tak właściwie to nie wiem, dlaczego... hmmm..., może jednak przyznać dużemu 2 gwiazdki?
Natomiast to małe cóś jest używane raz w roku do robienia sałatki owocowej. Sałatkę jak najbardziej można pokroić w kosteczkę, więc tylko 1 gwiazdka. A może jeszcze do czegoś można użyć, tylko ja nie wiem?

środa, 16 czerwca 2010

Korkociągu nie da się zastąpić niczym


Jest to jedna z tych rzeczy w kuchni, które właściwie nie mają zamiennika. Owszem, można wepchnąć korek do środka za pomocą trzonka od drewnianej łyżki lub od mątewki, ale trzeba się liczyć z fontanną wina (ślady mam do dzisiaj na ścianach w kuchni). Można też uwalić szyjkę razem z korkiem ciosem karate, zwanym shuto ("ręka - nóż", chłopaki na studiach o tym gadali) albo tradycyjnie, o lastrikowy parapet (to też wspomnienia z akademika). 
Najlepiej jednak zakupić dobry korkociąg.
Mój nie jest z najwyższej półki, ale przynajmniej te rączki mu się nie gną, jak w poprzednim. Mam jeszcze taki "turystyczny" -

- ale tu trzeba precyzji przy wkręcaniu, sprawdza się więc tylko przy pierwszej butelce. No i raczej musi to być facet, bo bardzo ciężko wyciągnąć korek z nakręconym na niego cienkim para-korkociągiem.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

Szpejo do krojenia choć czego


To jest jeden z genialnych wynalazków jakiegoś kuchennego Edisona. Wygląda jak dowód rzeczowy z procesu inkwizycji przeciw Żydom, a jest to świetna rzecz firmy Tescoma, dzięki której równiuteńko kroi się pomidora, cytrynę, limonkę i przede wszystkim CEBULĘ!
Krojenie cebuli to zmora. A dzięki temu przydasiowi, wbitemu centralnie w przepołowioną cebulę, najpierw ostrym nożem lecimy ją w paski, a potem już sobie w "poprzek włókien" strużemy na takie cienkie kosteczki, jakie nam pasują. Oczywiście można bez tego żyć, ale niesłychanie ułatwia pracę.

niedziela, 13 czerwca 2010

Noże, które mieć musisz


Każdy ma w kuchni jakieś noże. Ale myślę, że takie dwa są niezbędne (oczywiście nie mówię o standardowym wyposażeniu, tylko o przydasiach):
1. Nóż tzw. szefa kuchni - duży, szeroki, ciężki, z dobrze wyprofilowaną, nieślizgającą się rączką (moja się trochę ślizga), ze stali o wysokiej jakości, aby się nie tępił. Ja mam z "Gerlacha" i jestem zadowolona. Tyle lat się człowiek mordował, np. szatkując kapustę, a taki nóż robi to prawie sam ;-)
2. Nóż do filetowania, długi, wąski i giętki. Musi być bardzo ostry.

Mata do pieczenia


Nie wiem, jaki przyjąć klucz umieszczania postów. 
Trudno wystopniować, które rzeczy są bardziej, a które mniej ważne, zresztą to sprawa subiektywna. 
Dla mnie np. odkryciem roku 2009 była silikonowa mata do pieczenia (ta akurat jest z Betterware). Wcześniej używałam papieru do pieczenia lub folii aluminiowej, jeśli trzeba było wyścielić czymś blachę. Od kiedy mam tę matę, piekę tylko na tym. Do tej magicznej niby-tkaniny nie przylgnąłby nawet klej Konrada, a piekły się na niej i larowate bagietki, i klejący jak butapren chleb i skapywał na nią ser i zastygał karmel. 
Ten cud techniki jest naprawdę przydatny, aczkolwiek skoro mogłam się obyć bez takiej maty przez tyle lat, no to chyba nie jest to niezbędnik, dlatego przyznaję 3 gwiazdki (w skali 1-5)....

Czy naprawdę to wszystko jest potrzebne???

Przez 21 lat kucharzenia nagromadziłam setki przedmiotów, które są niezbędne, potrzebne, przydają się albo po prostu ułatwiają pracę w kuchni. 
Fakt, kupę rzeczy jest w zasadzie niepotrzebnych, ale trzymam je, bo czasem używam od wielkiego dzwonu. Szkoda, że wielu z tych pomysłowych "przydasiów" nie znałam wcześniej - gdybym miała taką "ściągę", jak zamierzam tu zrobić dla dziewczynek, na pewno byłoby mi łatwiej. 
I dlatego zrobiłam jeszcze jednego bloga (mnożą się jak króliki, Ockham był jednak mędrcem), bo mało kogo to ciekawi i szkoda zapychać głównego bloga, a jednak są to ważne informacje dla tych, którzy mierzą się z kuchenną sztuką. Jeszcze nie wiem, jak rozwiązać sprawę etykiet - na pewno gwiazdkami pooznaczam rzeczy, które są niezbędne (*****) aż do szpejów, bez których śmiało można się obejść (*). I pewnie trzeba będzie je pogrupować wg kategorii, co do czego służy.
Dzisiaj startuję, idą wakacje, to mam nadzieję, że uporam się z tym spisem :-)